
Opisanie dziejów medycyny w Polsce jest niewątpliwie obarczone dużym ryzykiem, albowiem obiektywna ocena faktów, mitów lub przypuszczeń, obejmujących kilka wieków, jest niezwykle trudna, zwłaszcza że medycyna – jej funkcjonowanie i rozwój – w dużej mierze jest zależna od ciągle zmieniających się czynników gospodarczych, społecznych, politycznych i kulturowych. Ilustracją tej tezy może być diagnoza dotycząca sytemu funkcjonowania medycyny w Polsce i ocena stanu zdrowotnego społeczeństwa, jaką postawił Hugo Kołłątaj. Pisał on: „Prawdziwych doktorów, dobrych i szczęśliwych praktyków było u nas bardzo mało (...) w kraju tak rozległym, gdzie nie było żadnej publicznej szkoły dla aptekarzy, chirurgów i lekarzy (...). Dlatego Polska była ucieczką i schronieniem dla szarlatanów, empiryków i awanturników. Każdy kto chciał lub znalazł protekcję mógł być doktorem (...) leczył, zakładał aptekę i przepisywał medykamenty”. Słowa te, odnoszące się do stanu polskiej medycyny sprzed wieków, są i powinny być przestrogą dla naszej współczesności. Są one jednocześnie racją, dla której warto i trzeba podejmować się ryzykownych zadań, służących dobru człowieka. A takim zadaniem, ważnym i potrzebnym, jest opisanie dziejów medycyny w Polsce.
Ręce są istotnym „wektorem” przenoszenia infekcji w placówkach służby zdrowia, stąd przestrzeganie zasad higieny rąk przez personel medyczny to nadal podstawowy i bardzo skuteczny sposób ograniczania zakażeń. Najważniejszą, zaznaczoną w czasie zmianą jest uznanie samej dezynfekcji za podstawową metodę dekontaminacji skóry rąk pracowników opieki zdrowotnej z wyjątkiem sytuacji, kiedy ręce są wizualnie brudne lub istnieje wysokie prawdopodobieństwo zanieczyszczenia rąk przetrwalnikami bakterii.
Wywiad z prof. Andrzejem Kaweckim, zastępcą dyrektora ds. klinicznych Narodowego Instytutu Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie